A ten uroczy Carlito to niby taka przenośnia, co? (pomijam już, że mi przypomniał o hiszpańskim zainstalowanym i leżącym odłogiem ...) Kobieto, Ty nie wierzysz w siebie? Ty? Błagam, nie dobijaj mnie. Jesteś przecież WIELKA!!!!
Uprzejmie donoszę, że jestem, że wróciłam i że co najważniejsze, nie przytyłam. Chociaż żarcie było pierwszoligowe. Kaczuszki, łososie, krewetki, a nawet ble i fuj małże. Pomijając incydent z naćpanym dilerem, który chciał mnie zmolestować albo przynajmniej przestraszyć imprezka była cudna, uchachana , a jakie wino! Jestem wymasowana, wypachniona, dopieszczona w każdym niemal milimetrze kwadratowym całkiem sporego ciała. Tylko... kiedy ja to wszystko odeśpię? Oraz bolą mnie biodra. Nie, nie mam zamiaru obiecywać, że już nigdy nie przetańczę calutkiej nocy. Wręcz przeciwnie. Przetańczę i to nie jedną! Dla przyjemności i na złość tym którzy myślą, że mnie załamią! Na pohybel! Nie wiem tylko jak w tej sytuacji świętować Światowy Dzień Grania w Tenisa... Ponieważ, tak czy siak, bez względu czy taki dzień akurat w kalendarzu występuje czy nie, czybiodra bolą czy wręcz przeciwnie w tenisa jednakowoż nie grywam. Zatem...wejdę na szczyt góry. Własnych możliwości plastycznych.;)
Jesień ma w nosie Tuwima i jego mimozowe sugestie.. Zaczyna się jak chce, kiedy chce i czym chce. Na ten przykład we Wsi Nadmorskiej zaczęła od ... babiego lata. - Mamooooo! - wrzask dochodzący z górnej części domostwa dopadł mnie przy drzwiach wejściowo- wyjściowych. I nie wiedziałam czy mam odpowiedzieć uprzejmie aczkolwiek odpowiednio głośno; Czego!?, czy może powitać uśmiechem i dobrym słowem gościa zbłąkanego. W wyniku analizy przeprowadzonej w trybie awaryjnym pilnym wyszło mi coś takiego; - Właź? Słucham! - Czego? - Nadworny, jak na prawdziwego przyjaciela przystało przyszedł ku pomocy i znalazł słowo, które mi umknęło. - Jazzu - powiedziałam nieco bez sensu bo w domu nie licząc wrzasków dochodzących z partii górnych, panowała cisza. Niemal idealna. Zaraz też w ramach usprawiedliwienia dodałam - A bo mnie zakręciliście. Gość nie czekając na zaproszenie podążył ku salonowi. I usadowił się. Nieco dziwnie; w jednym fotelu spoczywała szeroko pojęta góra, a w drugim dół. Ś...
- Chciałbym... - Tak wiem! - przerwał Książę Małżonek tylko lekko poirytowany. Zawsze tak reaguje, lekkim poirytowaniem, kiedy mówię jak w tamtej chwili, tonem cierpiętnicy - Wygrać w totka i mieć wszystko w dupie. - A właśnie że nie! To znaczy to też, ale nie to miałam na myśli teraz... Tu Książątko zerknęło z ciekawością. Plus dla mnie, że po tylu latach małżeństwa jeszcze potrafię go zaskoczyć! - Cóż zatem cię zajmuje dziś moja droga żono? - zapytał i nawet odłożył gazetę żeby zaakcentować najwyższy stopień zainteresowania. - Chciałabym otóż żeby już było jutro... - To jest jak najbardziej do zrobienia, tyle, że jutro. Bardziej natomiast interesuje mnie dlaczegóż to owo jutro miałoby być już dzisiaj.
ja też w siebie nie wierzę kompletnie :-(
OdpowiedzUsuńale w Ciebie tak!
też mam doła ale w Ciebie wierzę CAŁY CZAS!
OdpowiedzUsuńA jakiż to powód tej niewiary? Przecież każdy zakręt jest do pokonania.
OdpowiedzUsuńA ten uroczy Carlito to niby taka przenośnia, co? (pomijam już, że mi przypomniał o hiszpańskim zainstalowanym i leżącym odłogiem ...)
OdpowiedzUsuńKobieto, Ty nie wierzysz w siebie? Ty? Błagam, nie dobijaj mnie. Jesteś przecież WIELKA!!!!
una mujer brillante
OdpowiedzUsuńTylko nie pomyl mujer z moher, dobrze? Będzie lepiej!
OdpowiedzUsuńuderz w stół i patrz, już się nożyce otwierają...:)
OdpowiedzUsuńNo dramatiza, Niña, no dramatiza. ;)
OdpowiedzUsuńŚciskam i zostawiam porcję otuchy.
chyba cos w powietrzu...juz druga osoba pisze podobnie...a ja chyba bede trzecia...
OdpowiedzUsuńKażdy zakręt się kończy. Tak jak i każde szczęście.
OdpowiedzUsuńNivejko
OdpowiedzUsuńzaraz będzie z górki
zobaczysz
no weź..TY NIE WIERZYSZ?????
OdpowiedzUsuńza zakrętem na ogół jest super prosta.buziaki.
On też chyba nie wierzy sądząc po jękach ;)
OdpowiedzUsuńNivejko wierzę w Ciebie :)
OdpowiedzUsuń