Bo ja jestem...

... proszę pana na zakręcie. I jeszcze mujer de poca fe jestem. Nie wierzę w siebie. Nic a nic...

Komentarze

  1. ja też w siebie nie wierzę kompletnie :-(
    ale w Ciebie tak!

    OdpowiedzUsuń
  2. też mam doła ale w Ciebie wierzę CAŁY CZAS!

    OdpowiedzUsuń
  3. A jakiż to powód tej niewiary? Przecież każdy zakręt jest do pokonania.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ten uroczy Carlito to niby taka przenośnia, co? (pomijam już, że mi przypomniał o hiszpańskim zainstalowanym i leżącym odłogiem ...)
    Kobieto, Ty nie wierzysz w siebie? Ty? Błagam, nie dobijaj mnie. Jesteś przecież WIELKA!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko nie pomyl mujer z moher, dobrze? Będzie lepiej!

    OdpowiedzUsuń
  6. uderz w stół i patrz, już się nożyce otwierają...:)

    OdpowiedzUsuń
  7. No dramatiza, Niña, no dramatiza. ;)
    Ściskam i zostawiam porcję otuchy.

    OdpowiedzUsuń
  8. chyba cos w powietrzu...juz druga osoba pisze podobnie...a ja chyba bede trzecia...

    OdpowiedzUsuń
  9. Każdy zakręt się kończy. Tak jak i każde szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nivejko
    zaraz będzie z górki
    zobaczysz

    OdpowiedzUsuń
  11. no weź..TY NIE WIERZYSZ?????

    za zakrętem na ogół jest super prosta.buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  12. On też chyba nie wierzy sądząc po jękach ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jestem!

Baba z latem

Jutro