Fale
Kiedy byłam mała, lwią część czasu spędzałam na trzepaku. Wisząc głową w dół za punkt honoru stawiałam sobie zjedzenie wszystkich rozumów. Logiczne to było, rozum miał spływać gdzie jego miejsce i fałdować korę. Nic z tego jednak nie wyszło. Pewnie przez program nauczania źle skonstruowany. Bo weź tu człowieku płci przedszkolnej z fizyką nieobeznany nic a nic, zrozum działanie fal...
- Co było wczoraj u ciebie na dobranoc? - zapytałam kumpelę z którą merdałam nogami na trzepaku.
- Bolek i Lolek - odpowiedziała i sprytnie spadła na pupę.
- Niemo... - zaczęłam i skończyłam już z głowa w pozycji na nietoperza - ...żliwe! Kłamiesz!
- Naprawdę - Małgośka, bynajmniej nie głupia i nie z Saskiej Kępy zapewniła żarliwie bijąc się pięścią w pierś płaską i cherlawą.
- Słuchaj no! - powiedziałam zaczepnie - U ciebie nie mogło być wczoraj Bolka i Lolka, bo byli u mnie! W moim telewizorze. Kapewu?
- A wcale że nie! - przed kompromitującym rozryczeniem się uratowało ją tylko to, że w ramach protestu pokazała mi język w całej okazałości.
Pogniewane na śmierć, życie i dwa lizaki w kształcie koguta, wywinęłyśmy mysimi ogonkami przyozdobionymi kokardami i nie odzywałyśmy się chyba do wieczora. Interweniowała moja mama mocno zdziwiona faktem że siedzę w domu zamiast uprawiać widowiskową akrobację trzepakową. Nękana dociekliwymi pytaniami, zeznałam jak na spowiedzi, że więcej się z kłamczuchą zadawać nie będę!
- Przecież sama widziałaś - przekonywałam zaśmiewającą się do łez protoplastkę - Że wczoraj Bolek i Lolek byli u nas! A poza tym, to ja i tak wszystko wiem. Bo widziałam.
- Co widziałaś? - zapytała między jednym, a drugim głośnym rechotem.
- Te ludziki - odpowiedziałam urażona - Te co występują.
- Aha. A kiedy? - zainteresowała się wycierając łzę radości z policzka.
Wtedy wyjaśniłam szczegółowo i ze znawstwem, że asystowałam panu który przyszedł naprawiać wiekowe urządzenie. Podawałam mu śrubokręty i inne takie co miał w pomarańczowej skrzynce. Po odchyleniu tylnej klapy widać było wyraźnie znieruchomiałe z wiadomych względów (wszak urządzenie było zepsute) ludziki. Takie małe i srebrne (miały przerwę i były bez charakteryzacji i kostiumów).
Od tamtych czasów wiele się zmieniło. Łaskawie przyjęłam do wiadomości, że nie miałam racji i że Bolek z Lolkiem mogli być jednocześnie w moim i w Małgośki telewizorze. Zaakceptowałam istnienie fal tak potężnych, że mogą przeteleportować ich obu nie tylko do dwóch ale do milionów podobnych telepudeł. Mimo, że nadal lubię wisieć głową w dół (co widać na dołączonym obrazku) zrozumienie rzeczy wydawać by się mogło prostych i powszechnie znanych przychodzi mi z trudnością...Co z tego że wiem i że akceptuję sokoro nadal nie rozumiem jak...;)
- Co było wczoraj u ciebie na dobranoc? - zapytałam kumpelę z którą merdałam nogami na trzepaku.
- Bolek i Lolek - odpowiedziała i sprytnie spadła na pupę.
- Niemo... - zaczęłam i skończyłam już z głowa w pozycji na nietoperza - ...żliwe! Kłamiesz!
- Naprawdę - Małgośka, bynajmniej nie głupia i nie z Saskiej Kępy zapewniła żarliwie bijąc się pięścią w pierś płaską i cherlawą.
- Słuchaj no! - powiedziałam zaczepnie - U ciebie nie mogło być wczoraj Bolka i Lolka, bo byli u mnie! W moim telewizorze. Kapewu?
- A wcale że nie! - przed kompromitującym rozryczeniem się uratowało ją tylko to, że w ramach protestu pokazała mi język w całej okazałości.
Pogniewane na śmierć, życie i dwa lizaki w kształcie koguta, wywinęłyśmy mysimi ogonkami przyozdobionymi kokardami i nie odzywałyśmy się chyba do wieczora. Interweniowała moja mama mocno zdziwiona faktem że siedzę w domu zamiast uprawiać widowiskową akrobację trzepakową. Nękana dociekliwymi pytaniami, zeznałam jak na spowiedzi, że więcej się z kłamczuchą zadawać nie będę!
- Przecież sama widziałaś - przekonywałam zaśmiewającą się do łez protoplastkę - Że wczoraj Bolek i Lolek byli u nas! A poza tym, to ja i tak wszystko wiem. Bo widziałam.
- Co widziałaś? - zapytała między jednym, a drugim głośnym rechotem.
- Te ludziki - odpowiedziałam urażona - Te co występują.
- Aha. A kiedy? - zainteresowała się wycierając łzę radości z policzka.
Wtedy wyjaśniłam szczegółowo i ze znawstwem, że asystowałam panu który przyszedł naprawiać wiekowe urządzenie. Podawałam mu śrubokręty i inne takie co miał w pomarańczowej skrzynce. Po odchyleniu tylnej klapy widać było wyraźnie znieruchomiałe z wiadomych względów (wszak urządzenie było zepsute) ludziki. Takie małe i srebrne (miały przerwę i były bez charakteryzacji i kostiumów).
Od tamtych czasów wiele się zmieniło. Łaskawie przyjęłam do wiadomości, że nie miałam racji i że Bolek z Lolkiem mogli być jednocześnie w moim i w Małgośki telewizorze. Zaakceptowałam istnienie fal tak potężnych, że mogą przeteleportować ich obu nie tylko do dwóch ale do milionów podobnych telepudeł. Mimo, że nadal lubię wisieć głową w dół (co widać na dołączonym obrazku) zrozumienie rzeczy wydawać by się mogło prostych i powszechnie znanych przychodzi mi z trudnością...Co z tego że wiem i że akceptuję sokoro nadal nie rozumiem jak...;)
I własnie dlatego od dziecka rozkładałam wszystko na czynniki pierwsze :)
OdpowiedzUsuńAga_xy...
OdpowiedzUsuńTo znaczy że rozumiesz? Te fale?;)
Ba! Odbieram je uszami :)
OdpowiedzUsuń:)))))))
OdpowiedzUsuńFajny tekst. Nie ma to jak dziecięce spostrzeżenia....:))
OdpowiedzUsuńJa tam dalej tego nie ogarniam, tych fali, prądów i inszej elektryki:) Może trzeba by powisieć trochę na trzepaku, czego nie robiłam od dziesięcioleci? Choć - jak widać na Twoim przykładzie - na zrozumienie fal to nie pomoże;)
OdpowiedzUsuńAga_xy...
OdpowiedzUsuńOdbierać to ja też, ale to wszystko co o nich wiem;)
Monika...
OdpowiedzUsuńDzieci zwykle zupełnie inaczej widza rzeczywistość i nie komplikują jej... chociaż moje własne doświadczenia były raczej poplątane;)
Beti444...
OdpowiedzUsuńA najbardziej to ja działania internetu nie rozumiem, co nie przeszkadza mi z niego korzystać;)
Anonimowy...
OdpowiedzUsuńDziękuję, nie skorzystam:)
Kiedy ja ostatni raz szalałam na trzepaku? Oj, dawno. Najfajniejsze były te na osiedlach, jako centrum spotkać koleżeńskich. A fizyki i reguł wszelakich, czasem i tych życiowych, nie tylko fizycznych, nie zdołałam przeniknąć do tej pory. :-)
OdpowiedzUsuńJolu...
OdpowiedzUsuńPora to nadrobić. Trzepaka co prawda nie mam ale za to dysponuję absolutnie odlotową trampoliną. I huśtawkami:)
Właśnie kątem oka popatruję na Bolka i Lolka, na których z zapałem patrzą moje dzieci... :)))
OdpowiedzUsuńFal nie ogarniam i nawet sie nie staram;) Ale Twoja opowiesc przypomniala mi jak moja babcia zarzucila mojemu ojcu, ze kupil zly telewizor. Argumentem bylo, ze jak babcia odwiedza swojego syna to "ladnie graja i tancza", a u nas tylko "fiubzdziu i strzelanina":))) Babcia w czasie wizyty u wujka trafila na koncert Mazowsza czy tez inszch Slowikow, a u nas widziala western:)))
OdpowiedzUsuńMagdalena...
OdpowiedzUsuńBolek i Lolek ... bajka ponadczasowa!
taaaaaa ja też długo nie mogłem zrozumieć skąd oni się tam biorą dopóki nie wybebeszyłem starego Oriona i sam nie wsadziłem głowy w skrzynkę
OdpowiedzUsuńStardust...
OdpowiedzUsuńCzyli że wybrakowany ten telewizor jakiś był;) Historyjka przednia, aż się prosi żeby ją gdzieś wykorzystać;)
Ziemianin...
OdpowiedzUsuńczyli że już rozumiesz? Uffffffff... to wytłumacz mi :D
A jak się jakąś lampę podrasowało ołówkiem, to ludziki znowu w telewizorze ożywały:))))
OdpowiedzUsuńa ja myslałam, że Ty tak włosy prostowałaś, bo wtedy prostownic nie było:)
OdpowiedzUsuńOto, jak się rodzi ciekawość świata :)
OdpowiedzUsuńach jakże miło było przeczytać, powspominać i powrócić do swojej przeszłości :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ida...
OdpowiedzUsuńI pomyśleć że byłam pewna że tak właśnie jest;)
Beata...
OdpowiedzUsuńWtedy to ja nosiłam mysie ogonki a modna była trwała ondulacja;)
Scenki...
OdpowiedzUsuńI co ważniejsze ta ciekawość świata ciągle żyje;)
Martencja...
OdpowiedzUsuńKażdy nosi w sobie takie wspomnienia z lat młodości durnej:)
Gdy byłem dzieckiem godzinami gapiłem się w tył telewizora z nadzieją, że w końcu wyjdzie Bolek i Lolek a w najgorszym wypadku Miś Uszatek. Raz wyszedł Miś Kolabor :)
OdpowiedzUsuńA Bolek i Lolek to naprawę świetna bajka. Jest o niebo lepsza o takich parodii bajek jak komputerowo robione pseudo-Kubusie Puchatki i inne maszkarony Disneya.
OdpowiedzUsuńpzdr
Brat przyjaciółki też nie wierzył w tę ,,demokrację'' telewizyjną. A ja w żadne fale nie wierzę, bo ich nie widać Ergo - nie istnieją!
OdpowiedzUsuńVolus...
OdpowiedzUsuńKolabor wlazł i dość długo nie chciał wyleźć:D
Bosy Antek...
OdpowiedzUsuńTez lubię. Chociaż wole te nieme bajki. Głos odebrał tym dwóm osobowość:)
Zgaga...
OdpowiedzUsuńBo to faktycznie trudno uwierzyć w niewidzialne. Ja jednakowoż istnienie tychże do wiadomości przyjmuje. Chociaż nie rozumiem ni w ząb;)
ciekawe kiedy beda przesylac energie bezkablowa, a nas? piszesz sobie w zaciszu a tu nagle trach tesciowa siedzi obok ;*
OdpowiedzUsuńTeż bardzo często wisiałam na trzepaku! :)
OdpowiedzUsuńA można wysłać kilka głosów SMSowych z jednego numeru?
A to Ty nie wiesz, że tam są takie maleńkie lusterka? Miliony maleńkich lusterek, które tak się odbjają od siebie i odbijają i dlatego w którym miejscu by sie nie siedziało (lub przed którym telewizorem) to widac to samo ;)
OdpowiedzUsuńPrzeryłam wsio ze smakiem od początku do dziś, sukcesywnie niczym ta oblesna Volusiowa dżdżownica glebę i zostaję. Wyrzucić mnie można, rozdeptywać bardzo proszę nie ;) Ale uprzedzam, że i tak będę podglądać choć zza parkanu ;)
Eliza...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że nigdy. To znaczy energia proszę bardzo , i tak jej nie ogarniam, ale ludzi to raczej proszę plisssss nie;D
Iw...
OdpowiedzUsuńNiestety nie można. Ale... można z telefonu Latorośli, jej chłopaka, przyjaciół z roku;D
Iimajka...
OdpowiedzUsuńPo pierwsze o lustrach nie miałam pojęcia, bo niby skąd mam znać twoje teorie, a po drugie to bardzo, ale to bardzo mi miło. I nie mam najmniejszego zamiaru cię wyrzucać:)
Patryk...
OdpowiedzUsuńNie wiem jaka jest sytuacja na blogach politycznych. W literackich wygra po prostu najlepszy. To wszystko co mam na ten temat do powiedzenia.
Aha... i jeszcze: Dziękuję za uwagę