Para mieszana (1)

Zaczęłam dawno, wstępem. Teraz kolejne części:)

To się nazywa pech gigant. Normalni ludzie, jak już mają jakiegoś giganta to na imię ma Kac i pojawia się po mocno zakrapianej imprezce. A po drugie to myślą, o tym co robią zamiast o bzdetach. I nie zatrzaskują sobie kluczyków w aucie. Zwłaszcza jak są jakieś, bagatela, 150 kilometrów od domu. Zachciało się bułki to teraz jest klops.
Problem nie byłby problemem, albo byłby zaledwie problemikiem, gdyby była u siebie. Wsiadła by w autobus. Albo po taksówkę by zadzwoniła i już. Kilka minut i była by w domu. Kołobrzeg to nie metropolia i wszędzie jest blisko. Właściwie, to można się nawet bez samochodu obejść. W sypialni w trzeciej szufladzie od góry, w zielonym pudełku po niemowlęcych bucikach, leżały zapasowe kluczyki.
"Poukładane rzeczy, poukładane życie" – tak zawsze mówiła mama.
- Masz bałagan na półkach, to jak chcesz zapanować nad swoimi sprawami?
Ewa dbała o ten porządek. Bluzeczki poukładane w kosteczkę i pod kolor. Majtki i staniki połączone w komplety. Każdy przedmiot miał swoje miejsce. Doszło do tego, że kupując nową rzecz, najpierw zastanawiała się gdzie ją postawi czy też położy i czy jej kolor nie wprowadzi chaosu w poukładanym świecie. Jej mieszkanie  było wprost idealne. Potencjalny gość mógł pojawić się na progu  o dowolnej porze, bez narażania gospodyni na stres upychania naprędce porozrzucanych łaszków do szafy, czy pod łóżko. Tylko, że tych gości jakoś nie było. Muzea onieśmielają, nawet tych najbardziej wyszczekanych. Nikt nie lubił do niej przychodzić. No może oprócz Anki. Ale ona się nie liczy. Anka to przyjaciel od zawsze i jest bardziej domownikiem niż gościem. Ma nawet swoje klucze.
Właśnie, klucze. I co dalej? Ojciec opowiadał kiedyś, że
jego starą syrenę, można było otworzyć kawałkiem drutu. Tylko, że opel to nie syrena, a i technika troszkę poszła do przodu. Chyba.
- Może trzeba po jakiegoś ślusarza zadzwonić? – pomyślała - Może uda mu się nie uszkodzić karoserii.
Ledwie wymieniła wysłużonego, wyścigowego tikusia na nówkę opelka, a tu taki zong.
- Ty co to jest? - zapytała Anka widząc nowy nabytek.
- Na oczy ci padło? Samochód. Mój.
- Aha... A dlaczego ma taki kolor? Właściwie to jaki to jest kolor? - Anka była bezlitosna.
- Złoty - wyjaśniła niepewnie Ewa.
- Aha.... No nigdy bym się nie domyśliła. Jakiś nowy gatunek złota?
- Ty! Nie czepiaj się dobra? Mówię złoty to złoty. Tak jest w dowodzie rejestracyjnym.
- No skoro się upierasz...
- Nie ja się upieram, tylko producent.

Ewa pogrzebała w przepastnej torbie. Torba to jedyne miejsce, gdzie ma bałagan. Anka, która kiedyś zajrzała do tego bajzelku, stwierdziła, że może jeszcze będą z niej ludzie. Klucze od domu, grzebień, szminka, notes, 4 długopisy, zapasowe rajstopy, podpaska, tik taki, paczka chusteczek, zabawka z kinder niespodzianki, portfel, dokumenty, paragony z ubiegłego tygodnia, 5-cio metrowa miarka, komplet kredek, korkociąg. Jest wszystko. Wszystko tylko nie telefon.
Cudownie, wspaniale, rewelacyjnie. Nawet zadzwonić nie mogła nigdzie. Bo telefon ZOSTAŁ w aucie.
Nic tylko siąść i płakać. Już miała to nawet zrobić, to znaczy usiąść i popłakać nad swoją głupotą, ale odezwała się pragmatyczna cześć natury. Nie siądzie. I nie będzie płakać. Po pierwsze dlatego, że łzy jako takie nie nadają się do otwierania niczego, a już na pewno nie drzwi auta. Ma na sobie białe spodnie, to dwa. I trzy, rozmaże sobie prawie nieobecny makijaż. Jest też czwarty powód. Za pół godziny musi, ale to koniecznie musi, być na ulicy Michała Kleofasa Ogińskiego 3. Jest tam umówiona z klientem. Jeszcze nigdy nie nawaliła, to i teraz nie może się to zdarzyć.
Się mówi trudno. Świat się nie zawali, a ona nie zbiednieje jak podjedzie tam taksówką.

CeDeeN...

Komentarze

  1. to ja czekam na cdn..

    raz zatrzasnęłam sobie kluczyki,co jest prawie niemożliwe,bo w moim aucie jeżeli wcisnę w przednich drzwiach cypek,to i tak odskoczy,jak je zamknę,taka opcja ,właśnie po to,żeby nie zatrzasnąć..

    ale ja to ominęłam..bo wyjmowałam Zuzkę z fotelika z tyłu,odruchowo wcisnęłam cypki od tyłu w przednich i tylnych i zatrzasnęłam drzwi...pod przedszkolem..
    na szczęście poratowała koleżanka,podwiozła do domu:),ale do pracy się spóźniłam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zdarzylo mi sie zatrzasnac kluczykow ani telefonu, ale w szufladach i w torebce zawsze mam balagan. Programowo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szykuje się kolejna uczta słowna z naszym ulubionym ciągiem dalszym :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekajac na CD zapytam offtopowo:) czy dostalas jakas odpowiedz od organizatorow w sprawie glosowania z zagranicy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciąg dalszy rzecz jasna nastapi:)
    PeeS. Stardust niestety przyszłość jeszcze nie nadeszła:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na CD - i jeszcze z N, bo nie o płytkę chodzi, lecz o powieść Twą :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. O! Już nabrałam apetytu na ciąg dalszy :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie zdarzyło mi się nic zatrzasnąć w aucie, ale w domu daleko mi do uporządkowania. Ale tylko na wierzchu - wolę mieć porządek po kątach, nie upycham niczego, stąd mi się na wierzchu bajzel robi. Wychodzi na to, że będę miała nieuporządkowane życie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. zólty czy złoty to mój ulubiony kolor samochodu:) dawaj dalej

    szczerze mówiąc denerwuje mnie to "koniec odcinka, koniec odcinka, koniec odcinka" albo "nasz ulubiony ciąg dalszy"...niecierpliwa jestem jak cholera

    OdpowiedzUsuń
  10. Wstrząsnęły mną staniki i majtki ułożone parami! Powinnam natentychmiast dokupić ze trzy tuziny staników...

    OdpowiedzUsuń
  11. W sumie nigdy nie byłam taką pedantką, to sobie chętnie o jej przygodach poczytam :)
    P.S. Można mnie odwiedzać w zasadzie zawsze, ale czasami może być nie odkurzone :))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Stan torebki mam podobny, ale telefon raczej rzadko zostaje w aucie, nie mówiąc już o telefonie :))
    Mam jednak wrażenie, że Ta Dziewczyna nie straci rezonu i załatwi wszystko, co tylko możliwe!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nienawidzę bałaganu w torebce!
    Bałagan (chwilowy) mogę mieć na środku pokoju.Nie wyobrażam sobie bałaganu także w szafach.Ale pewnie kiedyś mnie to dopadnie.Już do pada.Tam, gdzie sama nie sięgam stojąc na podłodze.Chłopom moim jest dobrze...Co za chłopy?!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz