Kwiat na cały świat
Żyła długo. Czy szczęśliwie? Nie wiem. Chyba tak. Nigdy się nie skarżyła. Ot, zwyczajnie. Czasami ponarzekała na łamanie w kościach. Albo, że ją buty piją.
Pracowała. Bardzo ciężko. I zawsze mówiła, że to lubi. Nie rozumiałam i nadal nie rozumiem, jak można lubić pracę w polu. Od świtu do nocy, z krótką przerwą na obiad; pielenie , zbieranie albo sadzenie. I tak w kółko. Zgodnie z odwiecznym rytmem matki natury.
W domu też było co robić. Mąż, troje drobiazgu, a potem wnuki i prawnuki. Całe to towarzystwo trzeba było oprać, nakarmić, pacierza nauczyć...
Byłam "kwiat na cały świat". Po mnie takim kwiatem był każdy kolejny wnuk czy prawnuk. Ale ja byłam ta pierwsza. Wychuchana, wyniańczona, wycałowana...
Jedliście kiedyś "parzaki"? Takie drożdżowe kluchy gotowane na parze, które macza się w gęstej śmietanie? Jeśli nawet to na pewno nie były tak dobre jak te, które robiła ona. Podobnie było z truskawkowym dżemem. Gęstym, słodkim i absolutnie niepowtarzalnym.
Miała swoje zasady. Stosowała się do reguł wpojonych przez Zuzannę, moją prababkę. Dzień święty święciła, postów nakazanych przestrzegała, nie bluźniła, ani przeciwko Bogu ani bliźniemu swemu.
Pewnie miała wady. Kto ich nie ma? Tylko czy warto o nich pamiętać?
Czasami się buntowała. Przeciw niesprawiedliwości, chamstwu, obłudzie. Też miałam ochotę się dziś zbuntować. Dla niej. Bo ona pasjami nie lubiła czarnego koloru. W pierwszym odruchu chciałam ubrać się najbardziej kolorowo jak to tylko możliwe. Tęczowo...
Ludzie na wsi powiedzieliby wtedy, że źle mnie wychowała, że nie potrafię uszanować jej pamięci.
Stałam więc dziś nad jej grobem w czerni. Od stóp do farbowanej głowy. I myślałam, że była najwspanialszą babcią jaką można mieć. Że zawsze ją kochałam, nawet wtedy kiedy jedną ręką głaskała mnie uspakajająco po głowie, a drugą wbijała igłę w tyłek. Przecież zastrzyki robiła dla mojego dobra. I że nie zmarnowała tych 83 lat... Moja Babcia Marysia - mój babciny "Kwiat na cały świat":)
Źródło zdjęcia: Robię zdjęcia
Pracowała. Bardzo ciężko. I zawsze mówiła, że to lubi. Nie rozumiałam i nadal nie rozumiem, jak można lubić pracę w polu. Od świtu do nocy, z krótką przerwą na obiad; pielenie , zbieranie albo sadzenie. I tak w kółko. Zgodnie z odwiecznym rytmem matki natury.
W domu też było co robić. Mąż, troje drobiazgu, a potem wnuki i prawnuki. Całe to towarzystwo trzeba było oprać, nakarmić, pacierza nauczyć...
Byłam "kwiat na cały świat". Po mnie takim kwiatem był każdy kolejny wnuk czy prawnuk. Ale ja byłam ta pierwsza. Wychuchana, wyniańczona, wycałowana...
Jedliście kiedyś "parzaki"? Takie drożdżowe kluchy gotowane na parze, które macza się w gęstej śmietanie? Jeśli nawet to na pewno nie były tak dobre jak te, które robiła ona. Podobnie było z truskawkowym dżemem. Gęstym, słodkim i absolutnie niepowtarzalnym.
Miała swoje zasady. Stosowała się do reguł wpojonych przez Zuzannę, moją prababkę. Dzień święty święciła, postów nakazanych przestrzegała, nie bluźniła, ani przeciwko Bogu ani bliźniemu swemu.
Pewnie miała wady. Kto ich nie ma? Tylko czy warto o nich pamiętać?
Czasami się buntowała. Przeciw niesprawiedliwości, chamstwu, obłudzie. Też miałam ochotę się dziś zbuntować. Dla niej. Bo ona pasjami nie lubiła czarnego koloru. W pierwszym odruchu chciałam ubrać się najbardziej kolorowo jak to tylko możliwe. Tęczowo...
Ludzie na wsi powiedzieliby wtedy, że źle mnie wychowała, że nie potrafię uszanować jej pamięci.
Stałam więc dziś nad jej grobem w czerni. Od stóp do farbowanej głowy. I myślałam, że była najwspanialszą babcią jaką można mieć. Że zawsze ją kochałam, nawet wtedy kiedy jedną ręką głaskała mnie uspakajająco po głowie, a drugą wbijała igłę w tyłek. Przecież zastrzyki robiła dla mojego dobra. I że nie zmarnowała tych 83 lat... Moja Babcia Marysia - mój babciny "Kwiat na cały świat":)
Źródło zdjęcia: Robię zdjęcia
Wciąż masz ją w sercu...
OdpowiedzUsuńTakie babcie były...
OdpowiedzUsuńWspaniałą miałaś babcię. Takie babcie bywają fundamentem świata, a kiedy odchodzą - wraz z nimi odchodzą całe światy. Zostaje tylko to, co w sercu i pamięci....
OdpowiedzUsuńsmutny to czas kiedy trzeba się pożegnać
OdpowiedzUsuńnauczyła Cię jak być wspaniałą babcią... a to pozostanie w Tobie... razem z Nią...
OdpowiedzUsuńsmutne, ale takie prawo natury, że okrutne myślę patrząc na zdjęcie mojego ojca, ale on przecież żyje, we mnie...
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, by teraz pamięć o Niej, przekazać dzieciom.Bo jak długo będą o Niej pamiętać w dorosłym życiu, tak długo będzie z Wami.
OdpowiedzUsuńpięknie napisałaś - z serca...
OdpowiedzUsuńCóż dodać... Współczuje Ci i zazdroszczę Ci, że miałaś taką babcię.
Musiała być niezwykłą kobietą, tak pięknie o niej napisałaś...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się:*
Moja babcia, pamiętam tylka jedną, żyła 96 lat i niewiele czasu spędziłysmy ze sobą...nie pamiętam jej ulubionej potrawy, pamiętam, że bolały ją nogi a ona spędzała czas siedząc na łóżku, wyszła za wdowca, który miał dorosłe dzieci (była stara panną) urodziła 3 synów, katar alergiczny odziedziczyłam po niej:)i jest dla mnie bardzo ważna, mogę odwiedzać ją na cmentarzu...grobu drugiej babci nie odnalazłam...
OdpowiedzUsuń:*........ babcie.. wraz z nimi odchodzi świat, który obecnie dla wielu jest nierzeczywisty.. a mnie jest szkoda, tęsknie za tamtymi chwilami i tamtym świtem.. może bardziej "ubogim" z jednej strony ale o ileż bogatszym z drugiej... ale babcie zostaną zawsze z nami, w sercach, pamięci.. po prostu są;-)
OdpowiedzUsuńW naszych sercach jest taki kącik, w którym wszyscy kochani przez nas ludzie są zawsze żywi, młodzi i zdrowi, a ukochane miejsca dokładnie takie, jakimi je zapamiętaliśmy. Nawet, jeśli pozostało już po nich tylko wspomnienie...
OdpowiedzUsuńA kochającym Babciom nawet śmierć nie przeszkodzi - zawsze będą czuwać nad swoimi kochanymi wnuczętami i bliskimi. Wierz mi. :)
Przytulam.
Pięknie napisałaś...
OdpowiedzUsuńI doczekała się pięknego epitafium, tak tu na blogu, jak i w sercu tej najstarszej wnuczki...
OdpowiedzUsuńp.s. u nas to były chyba pampuchy...
jestem z Tobą...
OdpowiedzUsuńna pewno była wspaniała skoro tak pięknie Ją wspominasz i myślę, że długo będzie jeszcze żyła w Twoim sercu.
OdpowiedzUsuńTakie własnie są babcie Marysie. Smutno kiedy odchodzą :(
OdpowiedzUsuńSerdeczne wyrazy współczucia, Nivejko.Tak pięknie napisałaś o swojej Babci.Na zawsze zostanie w Twoim sercu i pewnie wielekroć będziesz o niej opowiadać swoim dzieciom.Może nawet nam...I Ona będzie żyła w tych słowach, w Twych wspomnieniach.
OdpowiedzUsuńGdy czytałam Twego posta to wydawało mi się, że piszesz o mojej babci. Też byłam najstarszą wnuczką, też babcia robiła najsmaczniejsze na świecie kluski na parze. I chociaż byłam wnuczką dziadziusia (kupował dla mnie zabawki, czego nigdy nie robił wcześniej, choć miał piątkę dzieci) to po jego odejściu lepiej rozumiała mnie babcia niż mama. I też babcia nie znosiła czarnego koloru - oburzyła się bardzo, gdy synowa chciała jej kupić czarną chustkę na głowę.
OdpowiedzUsuńNasze BABCIE zawsze będą w naszych sercach własnie dzięki takim wspomnieniom. Dzięki Tobie, Nivejko mogłam je nieco odświeżyć. Pielęgnuj swoje...
Babcia to ktoś kto zawsze utuli i zawsze będzie w naszej pamięci nawet jak zapomnimy wiele rzeczy z naszego życia. Po prostu to BABCIA a może zwyczajnie Babcia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWłaśnie wróciłam. mam w tyłku 1300 kilometrów (nie w jeden dzień, ale jednak. Dziękuję Wam za komentarze, wybaczcie, ze nie odpowiadam... no bo i co można więcej napisać. Wydaje się, że wszystko już zostało powiedziane...
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci takiej babci. Masz piękne wspomnienia :)
OdpowiedzUsuń"Nie śmierć rozdziela ludzi, lecz brak miłości".
OdpowiedzUsuń— Jim Morrison
jak Ty o NIEJ wspaniale napisałaś! aż mi się łezka zakręciła...
OdpowiedzUsuńach...
Mam ogromny szacunek dla takich Osób, jak Twoja Babcia, które ciężko pracują, żyją zgodnie z wyznaczonymi sobie zasadami..
OdpowiedzUsuńWspaniała Babcia, więc wspaniałe Twoje wspomnienie o Babci..
Trzymaj się cieplutko....
Dobrze Cię wychowała... Wspaniała musiała być, skoro tak ładnie o niej piszesz.
OdpowiedzUsuńA ja byłam najmłodszą wnuczką i babcia sobie przyrzekła, że wyda mnie za mąż. Zmarła 3 lata po tym wydarzeniu, kiedy mój syn kończył rok. Miała prawie 100 lat. Nie ma dnia, żebym o nie nie myślała.
OdpowiedzUsuń