Umieram...
... Nie w sensie dosłownym. Nie było żadnego pif-paf ani trutki na szczury w kanapce. Podstawowe parametry życiowe też w normie. Taką przynajmniej mam nadzieję. Umieram więc w tak zwanym cudzysłowie.
Po pierwsze z powodu konieczności zwleczenia się z łóżka ciut ciut przed szóstą. I to nie bynajmniej nie po to żeby sobie "Kawę czy herbatę" albo inne ambitną poranną telewizję zobaczyć od początku do końca. Zwlokłam się bo musiałam. Musiałam bo budzik zadzwonił. Zadzwonił bo go sobie sama nastawiła. Nastawiłam bo się skończyły ferie...
Po drugie zimno. Mróz. 10 stopni na minusie i wiatr od morza. A ja... jak zwykle zapomniałam zapamiętać, że rękawiczki to nieodzowny atrybut zimowego wyposażenia. I proszę mi się tu nie wymądrzać, że jak zima to ma być zimno. Lato było i co? Też było zimno!
Spaaaaaaaaać! Mi się chce. To po trzecie. Po dwóch tygodniach chodzenia samopas, znaczy się szlajania się po nocach po domu przyszła kryska na Zołzę. Nie to żebym się do faktu powrotu do szkoły nie przygotowała! Wręcz przeciwnie. Wczoraj wieczorem wcale nie takim późnym, wyłączyłam laptopa, i przykleiłam się do podusi. Nawet oczy grzecznie zamknęłam. I nic. Z tego przejęcia nie mogłam zasnąć. Skutki nocy mało co przespanej widoczne na twarzy. I na rozbeszonym do granic możliwości łóżku.
A po czwarte to ki czort wie co oni teraz do tych baków nam wlewają? W związku z tym umieram z niepokoju czy będę miała czym wrócić do domu. A bo w mężowskim aucie zamarzło. Co prawda ropa ale co mi szkodzi się poniepokoić i poumierać trochę?
Przynajmniej zajmę myśli czymś innym a nie tym , że jestem roztrzepany gapiszon, przez co jestam głodna i w zasadzie to z niedożywienia powinnam teraz umierać;)
Źródło zdjęcia: http://www.edycja.pl/
Po pierwsze z powodu konieczności zwleczenia się z łóżka ciut ciut przed szóstą. I to nie bynajmniej nie po to żeby sobie "Kawę czy herbatę" albo inne ambitną poranną telewizję zobaczyć od początku do końca. Zwlokłam się bo musiałam. Musiałam bo budzik zadzwonił. Zadzwonił bo go sobie sama nastawiła. Nastawiłam bo się skończyły ferie...
Po drugie zimno. Mróz. 10 stopni na minusie i wiatr od morza. A ja... jak zwykle zapomniałam zapamiętać, że rękawiczki to nieodzowny atrybut zimowego wyposażenia. I proszę mi się tu nie wymądrzać, że jak zima to ma być zimno. Lato było i co? Też było zimno!
Spaaaaaaaaać! Mi się chce. To po trzecie. Po dwóch tygodniach chodzenia samopas, znaczy się szlajania się po nocach po domu przyszła kryska na Zołzę. Nie to żebym się do faktu powrotu do szkoły nie przygotowała! Wręcz przeciwnie. Wczoraj wieczorem wcale nie takim późnym, wyłączyłam laptopa, i przykleiłam się do podusi. Nawet oczy grzecznie zamknęłam. I nic. Z tego przejęcia nie mogłam zasnąć. Skutki nocy mało co przespanej widoczne na twarzy. I na rozbeszonym do granic możliwości łóżku.
A po czwarte to ki czort wie co oni teraz do tych baków nam wlewają? W związku z tym umieram z niepokoju czy będę miała czym wrócić do domu. A bo w mężowskim aucie zamarzło. Co prawda ropa ale co mi szkodzi się poniepokoić i poumierać trochę?
Przynajmniej zajmę myśli czymś innym a nie tym , że jestem roztrzepany gapiszon, przez co jestam głodna i w zasadzie to z niedożywienia powinnam teraz umierać;)
Źródło zdjęcia: http://www.edycja.pl/
Przeżyłam dziś dokładnie to samo. Piszę z pokoju nauczycieskieo, bo mam okienko ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że Ty to nawet umierasz tak, że wywołuje to nieodparcie uśmiech na mojej twarzy:)) Za co z góry przepraszam, bo w sumie rozumiem grozę sytuacji....:)
OdpowiedzUsuńha,a u nas ferie dopiero się zaczęły ale...też żem się nie wyspała :)
OdpowiedzUsuńBrrrr to faktycznie zimno. Mnie narazie aura dopisuje, wedlug zamowienia;)) A nie wiem czemu i co mi sie poprzestawialo, ze wstaje ok. 5tej rano. Ki czort?
OdpowiedzUsuńWyrazy współczucia z powodu zakończenia ferii. Znam ten ból, choć już tylko echo zostało :) Do ropy leje się Xeramic disel protector- trzeba uważać na jaką minusową temperaturę jest podane na opakowaniu. No najpierw przeczytać czy jeszcze można. J. kupił coś innego, ale teraz nie podam nazwy. Można lać do paliwa nawet przy takich mrozach i nie zżeluje się.
OdpowiedzUsuńWydarłam z J.- pogoniłam na dwór, żeby odczytał to nasze- Diesel Skydd (szwedzki) podobno bardzo dobry- tirowcy leją go do baków- półlitrowa flaszka 22 złotych, wystarcza na 500 litrów ropy.
OdpowiedzUsuńa ja wlasnie ferie rozpoczęłam!:)Łączę się w bólu!
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam - jutro będzie lepiej :)))))))))
OdpowiedzUsuńoj my dziś o 5:15 Pana Męża ekspediowałysmy w świat, ale jak tylko drzwi sie za nim zamknęły wróciłyśmy do łóżka ;)
OdpowiedzUsuńHa! A u nas się zaczęły i dziś się snuję z dfziwnym wrażeniem, ze chyba powinnam gdzieś iść (np. po syna do szkoły), a go nie ma...
OdpowiedzUsuńJak zamarzło w baku to tylko zyczyć, by prawa fizyki nie zrobiły potem kap kap...
poniedziałek , 6 rano, miiiiiiiiiinus ileś tam, no ja się nie dziwie, zwłaszcza pooooooooo tylu dniach pląsania po domiszczu samopas;-) aleee jutro jest wtorek, a co mamy po wtorku? środę, a środa to już połowa tygodnia i zaraz jest czwartek, który tylko jednym dniem dzieli nas od weekendu;-) DASZ RADE!!!;-)
OdpowiedzUsuńMatko... przed szóstą....? Chryste, ja bym sie chyba rozpłakała, jakbym o ciemnicy takiej na mróz z ciepłego łóżeczka musiała się wyeksmitować ;( No ale jak mus, to mus - tak bywa:) Zaciskaj Zołzo zęby i byle do przodu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hmm... chyba musi po być troszkę zimniej niż ostatnio, by w lecie nie zjadły nas fruwające, brzęcząco-kąsające stworki:)
OdpowiedzUsuń6 rano zimą nie powinna w ogóle istnieć, bo to najbardziej depresyjna godzina. Mam ten problem co rano - łączę się w bólu.
OdpowiedzUsuńto ja bardzo przepraszam, bo własnie zaczęłam nocne zycie:) ale jutro jade do szkoły, na dziewiątą, zdążę:)
OdpowiedzUsuńnie chce przybliżać Twojego zgonu psychicznego, ale ma być minus 20! Masz pierzynę?;)
OdpowiedzUsuńNo to mnie nastraszyłaś z tym umieraniem, już miałam lecieć po doktora
OdpowiedzUsuń(za płot)a to tylko alergia na pracę. Nie strasz , nie strasz .Dzidka
takie temperatury podobno jeszcze tydzień będą, może przywykniesz........
OdpowiedzUsuńciut ciut przed szóstą?
OdpowiedzUsuńNie ma takiej godziny, coś zmyślasz! ;)
no popatrz, a ja wstaję o 7-ej, bo MI SIĘ FERIe ZACZĘŁY((( łącze się w bólu, co prawda odwrotnym ale zawsze.
OdpowiedzUsuńTo wstawanie jest okropne.
OdpowiedzUsuńJa na razie nie pracuję, ale Polka i tak mi spać nie daje :)))
A u nas zimno, tylko śniegu nie ma. Taka pochmurna zima. Ech..
Nivejko, trzymaj się dzielnie :)
Ada
Dzis już lepiej, jutro będzie wręcz doskonale!
OdpowiedzUsuńDzisiaj wyszłam za próg i od razu pojawiała się chęć powrotu do ciepła :):) I walczę z sennością , która dopada mnie nawet , gdy stoję :):):)
OdpowiedzUsuńjest jednak jeden plus tego dużego minusa;-) jak Cie od drzwi trzaśnie -20 po twarzy;-), to senność zamarza na powiekach na amen;-)
OdpowiedzUsuńNivejka, nic tak polaka nie uszczęśliwia jak nieszczęście drugiego polaka. W poniedziałki, środy i piątki wstaje o piątej rano, wychodzę z domu przed szóstą. Lepiej?. Rękawiczek też nie posiadam i teraz tak zastanawiam się dlaczego. Moje auto jest nieszczelne i jak zamarzają szyby to z dwóch stron. Lepiej? Mój syn rozpoczął ferie, ale to już właściwie mężczyzna ( w styczniu skończył osiemnastkę).
OdpowiedzUsuńOby do wiosny :-)
Mróz jak licho. Dychasz? :)
OdpowiedzUsuń