Obecnym i tym którzy dopiero, pełni zapału mają zamiar wstąpić w szeregi nauczycielskiej braci życzę ... oceanu Cierpliwości Oraz dłuuuuuuuuuuugich wakacji,których tylko ci co nie pracują w szkole nam zazdroszczą;)
Cierpliwości, wyrozumiałości i najlepszego w tej paskudnie wciągającej pracy. Dłuuuugich wakacji nie życzę, bo już planują je zagospodarować nauczycielskim wolnym, coby dzieciąteczka miały więcej godziwej rozrywki, dyrektor mógł zarzucić tonami papierów do wypełnienia, a kuratorium wyegzekwować szkolenia, kursy i kursiki. Życzę krótkiego, ale naprawdę wolnego od nauczycielskich problemów urlopu.
Podłączam się do życzeń, bo trafne :-) Choć ja nie nauczycielka, a nieco żałuję, że nie podjęłam specjalizacji. Nie czuję chyba powołania, nie wiem, czy mam cierpliwość... ale ponoć jeszcze nie za późno na ewentualne dokształcenie się na pedagoga.
Cała rodzina pracowała w szkole, ja też trochę. Podziwiam tych, którzy wytrw...wytryw... psiakrew, jaki jest czas teraźniejszy od wytrwać? Najlepszego, choć z lekkim poślizgiem. A poza wszystkim tak sobie myślę, że ty jesteś chyba tą lubianą Panią...:)))
Uprzejmie donoszę, że jestem, że wróciłam i że co najważniejsze, nie przytyłam. Chociaż żarcie było pierwszoligowe. Kaczuszki, łososie, krewetki, a nawet ble i fuj małże. Pomijając incydent z naćpanym dilerem, który chciał mnie zmolestować albo przynajmniej przestraszyć imprezka była cudna, uchachana , a jakie wino! Jestem wymasowana, wypachniona, dopieszczona w każdym niemal milimetrze kwadratowym całkiem sporego ciała. Tylko... kiedy ja to wszystko odeśpię? Oraz bolą mnie biodra. Nie, nie mam zamiaru obiecywać, że już nigdy nie przetańczę calutkiej nocy. Wręcz przeciwnie. Przetańczę i to nie jedną! Dla przyjemności i na złość tym którzy myślą, że mnie załamią! Na pohybel! Nie wiem tylko jak w tej sytuacji świętować Światowy Dzień Grania w Tenisa... Ponieważ, tak czy siak, bez względu czy taki dzień akurat w kalendarzu występuje czy nie, czybiodra bolą czy wręcz przeciwnie w tenisa jednakowoż nie grywam. Zatem...wejdę na szczyt góry. Własnych możliwości plastycznych.;)
Jesień ma w nosie Tuwima i jego mimozowe sugestie.. Zaczyna się jak chce, kiedy chce i czym chce. Na ten przykład we Wsi Nadmorskiej zaczęła od ... babiego lata. - Mamooooo! - wrzask dochodzący z górnej części domostwa dopadł mnie przy drzwiach wejściowo- wyjściowych. I nie wiedziałam czy mam odpowiedzieć uprzejmie aczkolwiek odpowiednio głośno; Czego!?, czy może powitać uśmiechem i dobrym słowem gościa zbłąkanego. W wyniku analizy przeprowadzonej w trybie awaryjnym pilnym wyszło mi coś takiego; - Właź? Słucham! - Czego? - Nadworny, jak na prawdziwego przyjaciela przystało przyszedł ku pomocy i znalazł słowo, które mi umknęło. - Jazzu - powiedziałam nieco bez sensu bo w domu nie licząc wrzasków dochodzących z partii górnych, panowała cisza. Niemal idealna. Zaraz też w ramach usprawiedliwienia dodałam - A bo mnie zakręciliście. Gość nie czekając na zaproszenie podążył ku salonowi. I usadowił się. Nieco dziwnie; w jednym fotelu spoczywała szeroko pojęta góra, a w drugim dół. Ś...
Odkryłam tajemnicę życia: Trzeba się po prostu pałętać tu i tam, a po jakimś czasie się do tego przyzwyczaić." Ch. M. Schulz Snopy i porady życiowe. Niestety, nie dane mi się było dziś pałętać.Ani tu, ani tam. Ani gdziekolwiek. A jeżeli już mogłam się do czegoś przyzwyczaić to do stresu. Z zaskoczenia mnie wzięli. I kazali zastępować calutki boży dzień. A ja taka nieprzygotowana.... Pełna improwizacja. Po ośmiu godzinach tyrania i udawania, że doskonale wiem o czym mówię, mogłam wreszcie zdjąć maskę pewności siebie. I oklapnąć. W stanie na pół zdechłym i bezmyślnym doczekałam do kolacji. Pewnie bym sobie dalej dogorywał gdyby nie poczucie liczby mojego syna. Wszystko na świecie jest pojęciem względnym. Takie "jeden" na ten przykład. Względne jest bardzo. Grosz - no niby nic, ale pieniądz jest pieniądz. Złotówka - nadal niewiele, ale już coś. Tysiąc - całkiem sporo zważywszy, że to pół mojej pensji. Milion - od groma i ciut - ciut. Dla mnie rzecz jasna.Gdybym miała...
Wszystkiego naj,naj,naj :)
OdpowiedzUsuńCierpliwości, wyrozumiałości i najlepszego w tej paskudnie wciągającej pracy. Dłuuuugich wakacji nie życzę, bo już planują je zagospodarować nauczycielskim wolnym, coby dzieciąteczka miały więcej godziwej rozrywki, dyrektor mógł zarzucić tonami papierów do wypełnienia, a kuratorium wyegzekwować szkolenia, kursy i kursiki. Życzę krótkiego, ale naprawdę wolnego od nauczycielskich problemów urlopu.
OdpowiedzUsuńPodłączam się do życzeń, bo trafne :-)
OdpowiedzUsuńChoć ja nie nauczycielka, a nieco żałuję, że nie podjęłam specjalizacji. Nie czuję chyba powołania, nie wiem, czy mam cierpliwość... ale ponoć jeszcze nie za późno na ewentualne dokształcenie się na pedagoga.
Bywaja rozni nauczyciele, ale i tak moj szacunek dla tego zawodu jest ogromny. Nie moglabym pracowac z bachorami.
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie;))))
OdpowiedzUsuńUściski!
Te wakacje to chyba jeden z największych przywilejów, reszta - tak jak na ostatnim obrazku! :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie:)
OdpowiedzUsuńRzutem na taśmę ... najlepszego!
OdpowiedzUsuńbuziak niesutajacy
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj! choć spóźnione ;-) Pracowałam dwa lata w szkole. Nigdy więcej :p
OdpowiedzUsuńByle do emerytury!
OdpowiedzUsuńKiedyś widziałam podobny obrazek, tylko dotyczący pracy mamy. :-) Pewne analogie można odnaleźć. :-) Dołączam się do życzeń.
OdpowiedzUsuńDzięki kochani:)
OdpowiedzUsuńCała rodzina pracowała w szkole, ja też trochę. Podziwiam tych, którzy wytrw...wytryw... psiakrew, jaki jest czas teraźniejszy od wytrwać? Najlepszego, choć z lekkim poślizgiem.
OdpowiedzUsuńA poza wszystkim tak sobie myślę, że ty jesteś chyba tą lubianą Panią...:)))
nie nie zazdroszczę wcale a wcale
OdpowiedzUsuńj