Rowerek
Dzieciaki mają swoje prawa. I wymagania. Taki Krzyś na ten przykład, z zawodu przedszkolak, z zamiłowania rozrabiaka, a prywatnie mój syn, koniecznie che mieć rower. Swój własny. Jeden ma, odziedziczony, ale ten, jak się okazało nie spełnia podstawowych wymogów natury estetycznej. - Mamooooooooo! Umiem jeździć na rlowerlku! Na dwóch kółkach! - Najmłodszy w rodzinie wpadł do kuchni z radosnym wrzaskiem na zaróżowionej buzi. - Umie! - z dumą potwierdził rewelacyjne wieści Książę Małżonek. - Mamoooooooo! Choć zobaczyć! Jak ja przepenknie umiem jeździć! No to poszłam. Z aparatem, bo takie wydarzenie należy upamiętnić. Bezwzględnie! Faktycznie, naumiał się w tempie błyskawicznym. Sukces sportowy syna uczciliśmy makowcem domowego przemysłu. Ale na tym nie koniec... - Bo ja to bym chciał inny rlowerlek mnieć - ze smutkiem powiedział bohater dnia. - No oczywiście! - Książę małżonek wyrwał się jak gumka z majtek. - Jak wyrośniesz z tego - dodałam szybciutko, wpadając mu w słowo. - Ale ten jest...