Czas

Osobista siedziała w pozie niedbałej i udawała że potrafi. Rysować. Inspirację czerpała z sufitu. Mam co do tego absolutna pewność. Po pierwsze dlatego, że gapiła się w ów sufit co chwila, a po drugie to dzieło powstałe w wyniku tychże obserwacji wypisz-wymaluj podobne było do wrednej i uporczywej plamy niepoddającej się zabiegom mistrzów malarskiego rzemiosła. - Co robisz? - zadałam pytanie z gatunku zbędne. Efekty robienia widoczne były bowiem gołym okiem. Na białej jak suknia panny młodej kartce piętrzyło się coś co Osobista ryzykownie i bardzo śmiało nazwała "górą". Na pytanie czy to góra lodowa odpowiedziała zjadliwym syknięciem, że owszem, i że jest o smaku bakaliowym, bardzo wysoko kalorycznym. - Małpa! - godnie zadarłam nos do góry - I na dodatek plastyczne beztalencie! Awantura wisiała w powietrzu. Tylko wrodzonej ciekawości, oraz braku zaplecza w postaci willi z basenem, zawdzięczam fakt, że nie skończyło się sceną z "Dynastii". - To teraz będziesz j...